.jpg)
Wyborcze dylematy
Dyskutanci Polonii chicagowskiej z klubow Wietrznego Miasta sa zmeczeni ustawicznymi pytaniami mediow czy Polonia powinna glosowac. Wielu z nich juz w maju br. zarejestrowalo swoj udzial. Zapewne dlatego niektore z komisji wyborczych notuja kilka tysiecy wiecej wyborcow niz inne. Od wielu lat, w okresach poprzedzajacych akcje wyborcze, aktywisci Polonii wnosza o przyblizenie punktow wyborczych do miejsc zamieszkania wyborcow. Nietrudno dotrzec, ze wiekszosc rodakow uprawnionych do glosowania nie mieszka juz na Jackowie. Wielu wyprowadzilo sie i zyje na przedmiesciach Wietrznego Miasta. Stamtad rownie daleko do nowych komisji wyborczych jak dawniej, gdy ilosc tych punktow byla mniejsza. Trudno zrozumiec, ze nie nos sluzy uzywaniu tabakiery lecz odwrotnie, zawartosc tabakiery dla nosa. Chyba, ze oplaty za uslugi konsularne nie wystarczaja na powazne traktowanie potrzeb polonii. Dlaczego? Wiekszosc rodakow, mieszkajacych do niedawna w okolicach Milwaukee/Belmont a potem Belmont/Central, na poludniu w okolicach ulic Archer/Cicero, wykupila nieruchomosci poza granicami powiatu Cook. Oznacza to, ze z uwagi na wielomilowe odleglosci, znacznie poluzowaly sie kontakty z dotychczasowym sasiedztwem. Gdyby nie media polonijne, rodacy z przedmiesc mogliby zapomniec o tym, co wazne dla Polaka. A co tak naprawde sie liczy? Pieniadz, bo to latwo policzyc. Oprocz pieniadza, wazne sa ceny aut, w tym rocznik juz 2011. Inni licza ceny miejsc w kontenerach przeznaczonych na przewoz dorobku emigracji do kraju. Rodacy zawsze licza, ze dollar podniesie swoja wartosc, nieruchomosci w Wietrznym Miescie zostana wlasciwie oszacowane, a obsluga kredytow mozliwa bedzie do splaty. Na co licza wyborcy za granica, ktorzy zamierzaja oddac glos kandydatowi w Polsce? Wybory sa w swietle art. 62 Konstytucji, prawem, przywilejem, mozliwoscia a nie obowiazkiem, nie przymusem, nie nakazem. A skoro przywilej, to nie dla kazdego. Moze wiec dla wybranych? I tu znajduje sie odpowiedz na dreczacy nas problem rozmieszczenia komisji wyborczych na terenie miasta a nie na przedmiesciach, gdzie wiecej tych wyborcow, ktorzy pragnac zaglosowac, skazali sie na dlugotrwale kolejki w waskich gardlach platnych arterii szybkiego ruchu aglomeracji chicagowskiej.
Barbara Marta Żmudka
Archiwum
- » Nauka języka polskiego za granicą
- » O zobowiązaniach z miłości
- » Lawina podwyżek w Wietrznym Mieście
- » Rok Ognistego Koguta
- » Przebierańcy
- » Kolęda w Wietrznym Mieście
- » Trzej Królowie w Wietrznym Mieście
- » Obyśmy tylko zdrowi byli
- » Święta pełne pogody
- » Mniej znane uroki życia bez przekleństw
- » Partnerów ci u nas dostatek
- » Język polski w urzędzie Franklin Park
- » Napaść na Pomnik Katyński w Niles
- » Indycze inspiracje
- » Listopadowe rocznice
- » Przedmiejskie nadzieje
- » Prawda eteru
- » Koszty oszustwa
- » Radość z seksu - cz.2.
- » Radość z seksu - cz.1.
- » Lepsza szkoła
- » Chicagowska premiera filmu "Smoleńsk"
- » Sędziemu wolno więcej
- » Duchowość w pułapce
- » Życie na werandzie
- » Kondycja naszych bohaterów
- » W szponach nałogu
- » Dwa cenne gramy
- » Nałogowcy nie ustają...
- » Skarpety w sandałach?
- » Pokemon blisko Muzeum
- » Ochrona a bezpieczeństwo
- » Zapalić Polonię do działania
- » Tadeusz Kościuszko, odbrązowiony
- » Buldożerem w kościół
- » Język w natarciu
- » Piknik dla wolności
- » Hej, idem w las... Wakacje tu i tam
- » Koryfeusze medialni Polonii?
- » Wyróżnienia za zasługi
- » Fortuna dla bogaczy
- » Amerykański Dzień Matki
- » Polski paszport
- » Miedzynarodowy Dzień Ziemi
- » Każdy bierze swoje
- » Wizytacje
- » Przedwyborcze rozważania
- » Świąteczna adrenalina
- » Demokracja z wąsami
- » Bo tak nam pasowało